Warszawa to miasto niezwykłe. Heroiczne. W pełni zasługujące na miano „miasta niepokornego”. Dlaczego? Otóż historia miotała losami stolicy i życiem jej mieszkańców wiele razy. Najdobitniej w trakcie Powstania Warszawskiego. W 1944 roku kolejny raz fortuna odwróciła się. Powstanie Warszawskie nie powiodło się, nie przyniosło oczekiwanej wolności. Lecz mimo klęski, przetrwała pamięć o krótkim poczuciu niezależności. Warszawa przez te dwa miesiące była Polską z legalnymi władzami, administracją, armią i wszystkimi atrybutami państwowości. Powstańcza Warszawa była niedoszłą III RP…
Roztrząsając problem, czy Powstanie Warszawskie miało sens, czy wręcz odwrotnie było narodową katastrofą, najpierw należy poznać etos przedwojennych Warszawiaków, tło historyczne i sytuację międzynarodową. To lepiej pozwoli nam zrozumieć zasadność walki i uchroni od szafowania osądem w kategoriach „szaleństwa”. Powstanie Warszawskie było jak najbardziej realne, choć w koszty wliczona była nierówna walka z najeźdźcą. Walka to ryzyko. Naród polski kolejny raz walczył o Wolność, a przynajmniej o jej drugie imię, Honor.
Warszawie jako stolicy Polski przypadło zaszczytne miano reprezentowania najbardziej żywotnych sił narodu. To tutaj po okresie rozbiorów walczono o wykucie nowego, solidarnego społeczeństwa. Stolica stała się siedzibą kadr, stanowiących trzon polskiej elity, którym gotowość ofiary nie była obca. Po latach niewoli taka postawa była bezcenna. Polskę odbudowywali ludzie sumienia. Rozumiano wówczas, iż wolność indywidualna jest zależna od niepodległości kraju. Okres dwudziestolecia uruchomił w latach 1939 – 1944 najlepsze siły, które okazały się zdolne zdawać swój egzamin wobec Ojczyzny. Warszawa okupacyjna była skupiskiem środowisk patriotycznych i żywotności podziemnego państwa. To tutaj był motor napędzający niezłomną walkę o wolność. Niemcy doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Ich celem była pacyfikacja Warszawy i jak najszybsze jej sparaliżowanie. Zawładnięcie nad centrum zarządzania pozwalało na zerwanie spójności ogólnonarodowych więzi.
Okres okupacji niemieckiej to czasu bezwzględnego terroru. Rok po roku na terenie miasta trwała regularna eksterminacja mieszkańców. Najpierw oblężenie Warszawy i jej bombardowanie, potem egzekucje i aresztowania, zagłada getta a na koniec tłumienie Powstania. Na Warszawę został wydany wyrok śmierci. Realizowano go krok po kroku, z niewiarygodną precyzją. Otóż w centrum Warszawy, co jest mało znanym faktem, istniał obóz zagłady dla Polaków. Funkcjonował on przez dwa lata, do wybuchu powstania. Śmierć w nim poniosło około 200 tys. ludzi. KL Warschau był jednym z głównych obozów koncentracyjnych a zarazem jedynym w skali europejskiej przykładem usytuowania ośrodka zagłady wewnątrz miasta. Barbarzyństwo „cywilizowanych” Niemców było porażające. Mieszkańcy Warszawy musieli zorganizować zbiorową samoobronę przed dalszym ludobójstwem. Nie pozostawiono im wyboru. Musieli walczyć z wrogiem wszystkimi możliwymi środkami i wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję. Rok 1944 ją przyniósł. Z jednej strony porażki Niemców i wielki odwrót ze Wschodu, popłoch coraz bardziej widoczny na ulicach i docierające informacje o rzekomym zamachu na Hitlera, jaki miał mieć miejsce w „Wilczym Szańcu”. Z drugiej strony zbliżający się front, gdzie Armia Czerwona dobijała prawie do bram stolicy, wzywając przez „Radiostację im Tadeusza Kościuszki” do walki. Jeszcze wtedy Polacy nie wiedzieli, że zachodni alianci nabrali wody w usta i nie mają zamiaru przyjść z pomocą. Wówczas z perspektywy Warszawy decyzja o wybuchu powstania była prawidłowa – inna zapaść nie mogła, bo przecież już we wrześniu 1939 roku Polacy podjedli decyzje o tym, że walczą do końca. Powstanie nie było walką tylko o Warszawę, ale o cały kraj. Tym bardziej, że ziszczał się najgorszy scenariusz – nad Polską zawisło widmo „bratniej pomocy”, a w Lublinie powstawał PKWN, który rościł sobie prawo do sprawowania władzy i chciał utworzyć Polską Socjalistyczną Republikę Radziecką. W tych niesprzyjających okolicznościach należało się spieszyć. Trzeba było dążyć do zainstalowania w Warszawie legalnych władz polskich, jeszcze przed spodziewanym wkroczeniem armii sowieckiej. Polacy chcieli Rosjan przyjmować jako gospodarze tej ziemi, a nie jako wdzięczni za „wyzwolenie” pachołkowie. Powstanie Warszawskie było podjęciem walki przeciwko dwóm wrogom jednocześnie – faszystowskim Niemcom i komunistycznej Rosji. Byliśmy w potrzasku.
Dziś znamy skutki powstania i wiemy jak bezwzględni okazali się nasi wrogowie. Dziś wiemy też jaka była sytuacja międzynarodowa, znamy postawę aliantów, tajne dokumenty, postanowienia konferencji w Teheranie. Jak wielce nieuprawnione jest spekulowanie, podważające sens działań zbrojnych. Komentowanie Powstania Warszawskiego z dzisiejszej perspektywy jest bardzo wygodne. Ale czy zastanawialiśmy się, czym mógł się zakończyć brak decyzji? Co by było gdyby ono nie wybuchło? Odpowiadając na te pytania, warto spojrzeć z perspektywy długofalowej. Otóż Powstanie Warszawskie uratowało Europę przed zalewem komunizmu. Przedłużające się walki w Warszawie były dla Stalina przykrym zaskoczeniem. Po raz kolejny Warszawa stanęła mu na drodze do podpalenia świata ogniem rewolucji. Licząc na pozbycie się rękoma Niemców polskich patriotów zastopował swoje armie. Stalin nie doszedł do Renu, nie opanował całych Niemiec. Potęga bloku komunistycznego byłaby wówczas zdecydowanie większa niż ta w latach 1944-1991. Eurazja rozlałaby się na cały Stary Kontynent, a to zgodnie z przewidywaniami teoretyków geopolityki, dałoby szansę ZSRR na panowanie nad światem. Równie ważne dla samej Polski jest to, że dzięki Powstaniu Stalin bał się wcielić nas do ZSSR. Chociaż PRL było państwem fasadowym to jednak Polska z mapy Europy nie znikła, mieliśmy swoje własne symbole i język. Istnieje również niezwykle ważny, może bardziej moralny skutek Powstania Warszawskiego. Jest to przede wszystkim podtrzymanie świadomości narodowej i poczucie konieczności walki o suwerenność wbrew wszystkiemu. Nam Polakom, wolności nikt nigdy nie dał, zawsze wyrywaliśmy ją sobie sami. Obyśmy zawsze byli zdolni do zdawania egzaminu z miłości do Ojczyzny. I czasami, wbrew logice – „szli jak kamienie rzucane na szaniec”. Sens naszych działań nie zawsze jest widoczny od razu.
autorka tekstu: Katarzyna Kaczyńska, historyk, członkini zespołu Klubokawiarni Republikańskiej
Zobacz relację ze spotkania w Klubokawiarni Republikańskiej poświeconemu Powstaniu Warszawskiemu: